Myślnik

Blog dla każdego i dla nikogo

Moje zdjęcie
Nazwa:
Lokalizacja: Poland

środa, listopada 15, 2006

Nadczłowiek

Koncepcja nadczłowieka, sprecyzowana i dookreślona przez Nietzsche'go jest zapewne wszystkim znana. Owego nadczłowieka miała cechować wola mocy ( czy właściwie wola ku mocy, błąd tłumaczy). Jednakże nie o Fryderyku, pisać będę. Jego koncepcja, jest tyloko kolejnym rozdziałem w księdze o tytule "Nadczłowiek".
Wola ku mocy... Parafrazując te słowa, można by rzec, że istnieje wola ku nadczłowiekowi.
Zacząć wypada od początku, pierwszy epos, epos o Gilgameszu. Gilgamesz jest nadczłowiekiem, właściwie , jakby to okresliła pani Maria Janion, jest fantazmatem nadczłowieka, jest "projekcją" nadczłowieka. jednak Gilgamesz ma pewną słabość, nie jest w pełni "nad" (aczkolwiekw stosunku do reszt ludzi oczywiście lepszy), dlatego tez spotyka na swojej drodze Utnapsztima (protoplastę Noe'go), który jest w tym lepszy od naszego Sumera, w tym, że jest niesmiertelny. To znaczy, że istnieje jakis nadczłowiek, którym można się stać. Oczywiście nikt nie jest nieśmiertelny, więc pozostaje wybór "realnej drogi do nadczłowieczeństwa", drogi Gilgamesza.
Antyczna Grecja, ma swoich nadludzi - pólbogów, herosów, lub ludzi właczonych w poczet bogów.
Mozna by wymieniac długo jeszcze, gdyż każda epoka i kazda kultura wytworzyła sobie ideał, lub jego namiastkę, którą teoretycznie można się stać. Mamy więc Rolandów, Leonardów, Napoleonów czy bardziej współcześnie Einsteinów.
Jednak to są przykłady ludzi, których "unadczłowieczono" (NB. ten motyw wykożystywany jest w polityce. Polityk to też nadczłowiek, tylko w bardzo małym zakresie, to taki "zwykły+". Ale "+" więc "nad".)
Powinienem napisac o tych stworzonych, ale nie znam opowiesci o nadludziach z tych odległych juz epok.
Napisze więc o czasach nam współczesnych. O wytworach popkultury, bo przecież to ona, która nas ogarnia z każdej strony, kształtuje nasz język i nasze wyobrażenia.
Zimna wojna, społeczeństwo żyje w strachu (continious form), potrzeba bohaterów, obrońców uciśnionych, tych sprawiedliwych , kreuje kolejnych nadludzi - Batmanów, Spidermanów, jakichś mutantów, czy wreszcie ucieleśnienie idei nadczłowieka SUPERMANA. Człowieka przewyżaszjącego pod każym wzgledem zwykłych zjadaczy chleba, zwykłych "ludziów".
Dziś jednak, ten wyższy o głowe facet w niebieskich rajtuzach i czerownych majtkach nie przemawia tak silnie do wyobraźni.
Zastapił go ktoś inny, też wyższy ( już Gilgamesz miał 2 metry wzrostu!), odzianu w czarne wdzianko, czarne okulary NEO, - nowy człowiek, nadczłowiek. Tylko zamiast pelerynki o jaskrawych kolorkach, powiewa poważny czarny płaszcz ( czesć ubioru swobodnie powiewająca na wietrze dodaje wszak charyzmy). Byłoby tez miło gdyby nadczłowiek miałby jakieś, insygnia w ręku. Berło już się przejadło, ale czemu nie wcisnąć bohaterowi do rąk katany, laski, parasola, czy bliżej niezprecyzowanego czegoś co dzierżył Alex bohater Mechanicznej pomarańczy.
Człowiek chce wierzyć, lub po prostu wierzy, że nadczłowiekiem ma szanse zostać każdy z nas. takie myslenie daje pewność siebie ale i budzi kompleks niższości - dlatego niektórzy nadludzie są "przenad" i tak Neo potrafi latać, to oczywiście gruba przesada. le naprzykład taki Snake, czy członkowie Fox- Hound , bohaterowie MGS'a, to ludzie wyspecjalizowani do bólu w jednej technice ( wyjątek to Snake, który jest dobry, najlepszy we wszytskim - jest nawet filozofem), oto zbieranina nadludzi miesczących się w percepcji człowieka masowego. Oczywiście są oni w pewnien sposób, komiksowi, przerysowani, ale taki tez mają rodowód, od którego nie mogą się uwolnić.
Idea nadczłowiek jest jak modelka pozostaje ta sama, tylko przebiera się, wraz ze zmianą mody.
(dodam, że moim ulubionym przebraniem, jest fantazmat anioła)
Jaki ma charakter, ów nadczłowiek? Oczywiście powinien byc nieskazitelny, ale przez to niewiarygodny, może mieć więc jakąś drobną wdaę, jak np, Sherlock - drobne problemy z utrzymaniem porządku. Nadzczłowieka trzeda trochę uczłowieczyć aby był wiarygodny, aby był "ludzki".
Czy nadczłowiek, wzorem Raskolnikowa może sobie pozwolić na wszysko? Oczywiście, że może ale jeśli przekroczy pewne ramy ustalone prze kulturę, wtedy automatycznie traci status nadczłowieka, przestaje się liczyc w oczach społeczenstwa, więc przestaje się liczyć we własnych oczach. I nie staje się nawet splugawionym nadczłowiekiem, od razu jest wtedy jednym "z nas".
Społeczeństwo potrzebuje nadludzi, nawet jak ich nie będzie, to naturalnie za potrzebą, zostaną wytworzeni, - geniusze, siłacze, sprawiedliwi, piękni, Legendy. My - ludzie.

10 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Hmmm, Piotrze, niby racja, ale... co by zrobił taki szary "ludź", gdyby nie miał na kim się wzorować? Gdyby nie było "nadludzi" zwykłe jednostki nie miałyby nawet cienia nadziei na coś lepszego. Żyłoby toto zamknięte jak chrząszcz w swojej chitynowej skorupce i nie miało marzeń o czymś więcej, zadowalałoby się swoją rzeczywistością, nie wyściubiając nosa poza ramy. A tak, stara się upodobnić (fakt, zwykle bezskutecznie) i być lepszym. Nie mówię, że kreowanie postaci typu Neo jest cudownym wytworem, ale w pewnym stopniu jest potrzebne społeczeństwu, które karmi się tego typu opowiastkami. W końcu dobro gdzieś musi zwyciężać, prawda? Skoro nie zawsze w rzeczywistości, to chociaż na ekranie.

2:58 PM  
Blogger Wojtek said...

Prosisz się Piotrusiu o komentarzowego klapsa...ale nie teraz (jest 3:10 na moim zegarze). Jutro...znaczy dziś;]

7:13 PM  
Blogger Piotr Podróżnik said...

No właśnie Katio, bylibysmy jak Grecy sprzed epoki Wielkiej Kolonizacji, nasze horyzonty ograniczałby woli zadek, za którym rolnik chadzał większośc zycia. Inni z podrózy przywozili im bajki, ktorymi sie raczyli i , które pozwoliły im kicać w bajeczne krainy. trochę im to zajęło, zanim "skapnęli się" ze sami mogą te krainy odwiedzić:)

8:26 AM  
Blogger Piotr Podróżnik said...

Poza tym wcale nie piszę, że nadludzie są ideałami! Wcale nie trzeba, (czasem nawet nie wolno) się na nich wzorować.

6:12 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Nadczlowiek w sensie Nietzschego to nie ideal wytworzony przez kulture czy epoke! To jednostka, ktora potrafi wziac zycie w swoje rece, odrzucic sluzalcze wiezy konwencji, kultury, a nawet wartosci i poprzez wole ku mocy zbudowac wlasny swiat, zyc wlasnymi zasadami. Potrafi byc jednostka potezna, niezalezna...i niebezpieczna.

Roland nie byl nadczlowiekiem, a raczej bohaterem. Wpisany (zakuty) w konwencje, sluzyl jej calym zyciem.

Czy czlowiek wierzy, ze ma szanse zostac bohaterem? Nadczlowiekiem? Mysle, ze to jest cos, co dzis nazywamy mitem amerykanskiego milionera - ktos, kto mial na tyle sily woli i wytrwalosci, zeby osiagnac to, czego pragnal, wbrew wielu przeciwnosciom zwyciezyc przeszkody. Nie zeby od razu nazywac wielkim kapitalistow nadludzmi, ale jednak cos w tym jest.

Nadczlowiek nie jest nadcxzlowiekiem dlatego, ze spoleczenstwo go tak nazwie! On nie zwraca uwagi na to, co robia szare ludki na dole! Idzie swoja droga do swoich wartosci - i, tak, wg. Nietzscego nadczlowiek moze pozwolic sobie na wszystko, mozse ukuc sobie dowolny - swoj - system wartosci. Ani dobry, ani zly - bo w 1osobowym swiecie nadczlowieka nie ma miejsca na to rozroznienie. On jest ponad tym.

"przestaje się liczyc w oczach społeczenstwa, więc przestaje się liczyć we własnych oczach"

Nietzsche przewraca sie w grobie...

Byloby dokladnie odwrotnie - Nadczlowiek zadrwilby, odwrocil sie i wrocil w gory do swego weza i jastrzebia.

Mam wrazenie, ze to o czym caly czas piszesz, to nie nadczlowiek, ale czlowiek idealny, ktory spelnia wszystkie wymogi wartosci stawianej mu przez epoke i spoleczenstwo. Moze jest zarazem jej niewolnikiem?

8:01 AM  
Blogger Staszek said...

I tak wracamy do Fromma...

Można go krytykować metodologicznie, ale jednemu zaprzeczyć nie można: jest naprawdę bogatym źródłem inspiracji.

O Nietzschem się nie wypowiem, bo moja wiedza na jego temat niewiele wykracza poza obowiązkowy materiał liceum... Wprawdzie za parę tygodni wykład o Freudzie, Marksie i Nietzschem wejdzie właśnie w fazę nietzscheańską, ale to jeszcze parę tygodni (jak sama nazwa wskazuje...).

11:28 AM  
Blogger Piotr Podróżnik said...

Nadczłowieka, tak naprawdę nie ma. jako czlowiek musisz, żyć w społeczeństwie, chyba że wolisz aby świadkami nadczłowieczeństwa był sęp i wąż. I zamkniesz się w kartoniku "nad".

Nadczłowiek, ( oczywiście nie ten Nietzscheański), nie wie, że jest nadczłowiekiem. Tak będzie jest lub będzie postrzegany.
Nietzsche, oczywiście wytworzył uniwersalnego nadczłowieka, który jest ponad wszystkim, ale zobacz jakże ten nadczłowiek jest ograniczany przez społeczeństwo. W mieście zwanym "Łaciatą krową" nikt go nie chce i jeszcze mu grożą. W pewnym momencie, znów musiałby wejść w kompromis z innymi, ale to nie godzi się prawda?

Rzeczywiście, piszę o WOLI KU NADCZŁOWIEKOWI.

12:22 PM  
Blogger Wojtek said...

Odrzucenie nadczowieka to bardziej problem odrzucajacych niz nadczlowieka, czyz nie? Jesli decyduje on, ze bedzie zyl samotnie - tak bedzie i tyle. Nie ma problemu. Jesli decyduje sie zyc w spoleczenstwie - bedzie mial problemy, to oczywiste ->Jezus i faryzeusze. Ale mimo wszystko - mozesz byc wierny swoim idealom - az do smierci.

Nie mozna byc jednoczesnie czlowiekem i nadczlowiekem - jedno zaprzecza drugiemu.

7:00 AM  
Blogger Staszek said...

A co z Powrotem Kaczmarskiego? [przypomina mi się też jeden niepublikowany wiersz "na temat" ;)].

9:08 AM  
Blogger Piotr Podróżnik said...

Jeden niepublikowany wiersz na temat?
More..?

2:33 AM  

Prześlij komentarz

<< Home