Myślnik

Blog dla każdego i dla nikogo

Moje zdjęcie
Nazwa:
Lokalizacja: Poland

wtorek, listopada 07, 2006

Smyranie intelektualne

Prowadzący zajęcia wchodzi na salę. Jego charakterystyczny chód, zpowodował nawrót pewnych wspomnień, narazie były to tylko zarysy konturów.... charakterystyczna fryzura, brzuch, zmechacony sweterek....
Wtedy odezwał się On..: ton jakby znajomy, grupa zaczyna się lekko denerwować, kręca sie w krzesłach i nerwowo spoglądają po sobie. Autor usmiecha się do siebie, wie co teraz nastąpi, ma w końcu 3 letnie doświadczenie.
- Kto się nie przygotował na zajęcia? pyta doktor. Jedna osoba się zgłasza pewna swojej niewiedzy.
To wystarczyło, za pionierem ruszyła lawina rąk, połowa grupy poczuła się zagrożona i zgłosiła nieprzygotowanie.
Doktor ma własciwość taką, że zbija każdy argument, który nie uważa za słuszny. A czyni to w sposób bolesny dla rozmówcy.
- No to jestesmy w domu!- pomyślałem.
Doktor patrzac na listę obecności losowo wybierał, delikwenta. Czułem, że chwila próby nadchodzi.
Intucjia wyrobiona w okopach stresu, tym razem uspokajała. Nadleciała bomba - pytanie.
Zręcznie podsumowałem dokonania dyskusji, dodająć część od siebie. Pierwszy raz udało mi się zmieścić tak wiele w jednym zdaniu.
-No! Ładnie pan z tego wybrnął. - zapadł wyrok
(Fryderyk dodaje: aleś nieskromny Piotrze, nie wlewaj sobie tak, Doktor hak na wszyskich ma, wszystkich pognębia, ciebie też to spotka, przygotuj się).

Musiałem jednak, przystopować dumę gdyż:
Dyskusja nie miała charakteru merytorycznego, cały czas próbowaliśmy ustalic jedną definicję. Ale demagogia sie uaktywniła, (właściwie przez cały czas aktywna była, tylko doszła do głosu).
Doktor zresztą wiedział co nastąpi, podsycał dyskusję. Okazało się, ze nie potrafimy twożyc hipotez, bronić ich i obalać, co gorsza polegliśmy na tworzeniu definicji...
Smyranie intelektualne - tak okreslił to jeden z współgrupmenów. Doktor, nie egzekwował wiedzy, posmyrał nas, badał umiejętości dyskusyjne studentów. Oczywiście każda teorię która była będna odrazu odalał, te kontrowersyjniejsze pozostawiał nam do obrony, bądź ataku.
Potencjał takiej nieptypowej dyskusji został zmarnowany.
Ale nasionko mądrości (nie mylić z inteligencją!), zostało rzucone między nas. odpowiednio pielęgnowane może wykiełkowac pewnego dnia....

Dedykuję ten post nauczycielowi wybitnemu, nauczycielowi jedynemu w swoim rodzaju, o specyficznym poczuciu humoru, niezwykle inteligetnemu i utalentowanemu, znawcy wielu języków, tłumaczowi, filozofowi, miłośnikowi filmów, nauczycielowi który pozostawił po sobie niezatarte wspomnienia.

7 Comments:

Blogger Wojtek said...

Ty szczęściarzu! Ja teraz dopiero doiceniam wartość tego Nauczyciela, kiedy Go stracił...

Zapomniałeś dodać: "filozofowi".

Naprawdę Ci zazdroszczę! Koniecznie Go ode mnie pozdrów (jak zapyta co u mnie, to możesz wspomnieć o tym, że oglądam filmy Bergmana:D). Masz może do Niego maila?

1:57 AM  
Blogger Wojtek said...

I że słucham Wagnera:D

2:00 AM  
Blogger Piotr Podróżnik said...

To nie Hans! Uczy nie tylko Hansoidalny doktor. Ale klimacik jest np. "No 15 osób zgłosiło nieprzygotowanie, za 15 min okaże się ktoko wartoby dopisać do tej listy"

3:06 AM  
Blogger Wojtek said...

Jak to nie??!! Caly czas piszesz ze to on, ze wspomnienia itd...

10:39 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Taa...i pozostawia na uczniach taką chorobę, taki trąd , który powoduje ślepą, nieuzasadnioną miłość do jego osoby...Hansomania. :P

11:54 AM  
Blogger Piotr Podróżnik said...

Nie napisałem, ze to Hans! urzyłem określenia doktror, a Hans jeszcze doktroatu nie ma. ( pewnie odrazu zostanie profesorem nadzwyczajnym:))

2:28 PM  
Blogger Wojtek said...

Ach...no to dałem sie nabrać;]

6:32 PM  

Prześlij komentarz

<< Home