Myślnik

Blog dla każdego i dla nikogo

Moje zdjęcie
Nazwa:
Lokalizacja: Poland

czwartek, marca 12, 2009

Wolność jest w nas

Popiełuszko. Wolność jest w nas. to nie jest film wybitny. Żadne z niego arcydzieło. Ale wbrew ideologicznie zabarwionym recenzjom w paru periodykach to nie jest kicha. To nie jest zły film. Oj nie.

Niespecjalnie dziwi mnie fakt, że jeżeli film traktuje o księdzu to zbiera negatywne recenzje. Taki mamy kraj. Tylko, że to nie jest film o księdzu. To przede wszystkim film o wielkim człowieku. O człowieku, który przy okazji był księdzem. Rafał Wieczyński od początku podkreślał, że chce nakręcić film o Popiełuszce i przedstawić go jako zwykłego człowieka. No i mu się udało. Nie jest to żadna hagiografia.

Filmowy ksiądz Jerzy to rzeczywiście zwykły człowiek. Nie umie i w związku z tym nie lubi śpiewać. Cieszy się jak dziecko, kiedy dowiaduje się, że ktoś namaluje jego portret. Lubi chodzi po górach. Lubi też zjeść sobie grzyby zebrane w rodzinnym lesie. Studentce, która chce wiać na zachód, daje błogosławieństwo.
Na szczególną uwagę zasługuje Adam Woronowicz odgrywający główną rolę. Rzeczywiście błyszczy na ekranie, w każdej scenie. Sam z resztą widziałem jak przez bite dwa dni powtarzał tekst jednego z kazań dopracowując każde słowo. Scena z tym kazaniem w filmie trwa 3 minuty.
Niestety nie można tego powiedzieć o Zamachowskim, Englercie, Komorowskiej, Pazurze którzy dają ciała na całej linii. Dobrze, że nie pojawiają się za często. Jedynie Marek Frąckowiak naprawdę dobrze odegrał swoją rolę (księdza Boguckiego).

Fabuła filmu koncentruje się głównie na pokazaniu gry jaką prowadzić musiał ksiądz Jerzy z czerwonymi. Trzeba przyznać, że te wszystkie triki z podmianą obrazków, zmianą samochodów czy puszczaniu ściem aparatowi bezpieczeństwa, potrafią wciągnąć i się nie nudzi. Tłem do tych gierek jest przedstawiona z rozmachem historia narodu, zwłaszcza stanowi wojennemu poświęcono wiele miejsca. Wszystko to jest okraszone dobrotliwym ale i ciętym humorem księdza Jerzego. Motywy z Kościuszką, rozmową w więzieniu czy (mój ulubiony)ze zdjęciem, wywoływały w widowni niekontrolowane eksplozje śmiechu. Zasłużenie.

Sam film to po prostu porządnie wykonana rzemieślnicza robota. Wiadomo są sceny lepsze i gorsze, jak zawsze. Jak już będziecie oglądać ten film, to chciałbym byście zwrócili uwagę na to co dzieje się na ekranie w momencie, w którym ksiądz Jerzy po raz pierwszy wspomina o możliwości swojej śmierci. Od tego momentu, trochę sielankowa atmosfera, po prostu się ulatnia. Pojawia się coraz więcej bardzo dobrych scen, z wiadomym finałem na czele. Odnoszę wrażenie, że reżyser zaczął tworzyć ten film ze sceną zabójstwa przed oczami.

Muzyka może być. Czasem trochę za słodka, ale ogólnie wypada in plus.
Od strony technicznej też nie ma co się przyczepić. Ba! Podoba mi się, że polskie produkcje stoją na coraz wyższym poziomie! I rzeczywiście Popiełuszko parokrotnie wybija się wysoko ponad przeciętność. Ujęcia Tatr, sceny z czołgami jadącymi ulicami czy końcówka są nakręcone rzeczywiście z polotem i wizją. No i wspomniane przejście, kiedy ksiądz Jerzy pierwszy raz wspomina o swojej śmierci jest rewelacyjne.
Szkoda, że tych wizji nie starczyło na cały film bo wtedy mielibyśmy bardzo dobry kawał kina, a tak mamy dobry film, który ma parę świetnych scen. Te sceny pokazują, że młodziutki Wieczyński ma w sobie potencjał. Przyszłość czy go wykorzysta, czy zmarnuje.

W skali 0/1. Daję 1. (Oglądać/ Nie oglądać)
7/10.

P.S. Fakt, że w tym filmie widać mnie parę razy na ekranie, nie ma nic wspólnego z oceną:)

P.S.2. Teraz czekam na Generała Nila!