Myślnik

Blog dla każdego i dla nikogo

Moje zdjęcie
Nazwa:
Lokalizacja: Poland

piątek, listopada 16, 2007

Republika arystokratyczna

Warto kiedyś przysiąść na ławce w parku Chopina i zatopić się w sobiodmęcie myśli.
Czyniąc tak pewną razą strumień mój świadomości w koryto rozważań ustrojowych był wpadł.

Polska to republika. Republika demokratyczna nawet. Republiką z tej racji jest iż posiada parlament i inne organa reprezentujące naród ( ale nie zawsze wolę narodu), demokratyczna zaś z tej racji iż to lud - obywatele wybierają kto ma w tym parlamencie zasiadać.

Zdawać by się mogło iż zakreślenie krzyżyka raz na 4 lata to trochę mało. Ale dodatkowo każdy ma konstytucyjną możliwość uczestnictwa w samorządzie terytorialnym i decydowania o najbliższym otoczeniu. No to już lepiej, zdawać by się mogło.

Nie pisałbyś tego posta gdyby wszystko in perfekt ordnung sein. - rzecze Fryderyk
Słusznieś powiedział Fryderyku!

Strumień mój świadomości na koleiny różne trafia czego to efektem są bulgotania i intelektualne pomrukiwania.
Wszyscy jesteśmy równi co do prawa. Jednak istnieją szerokie rzesze ludzi, grupy społeczne które to o swoje prawa upominać sie muszą. Czemuż ciągle słyszymy o górnikach czy pielęgniarkach domagających się swoich, nie tylko ekonomicznych praw?

Coś jest nie tak.
I oto kierujemy się w tę stronę, w którą zamysł prowadzić was mam. Panuje powszechne przekonanie, że do władzy najlepiej nadają sie ludzie wykształceni. Najlepiej prawnicy i ekonomiści. A potem dziwią się ludzie, że faworyzowani są ci zamożniejsi a do zawodów prawniczych powszechnego dostępu jak nie było tak nie ma.
Nie chodzi to o to by każda grupa społeczna miała swojego reprezentanta w parlamencie. Chodzi o to iż sam system niejako wyklucza udział społeczny we władzy.


Istotnie mamy do czynienia z oligarchią parlamentarną zasłaniającą się parawanem demokracji. Ciągle widzę te same twarze w telewizji. Zmiany nie dotyczą kadencji a pokoleń. Jak za starych arystokratycznych czasów.

W teorii każdy może zostać prezydentem wszystkich Polaków. Jednak dokonuje się wyróżnienia partyjnego. Opcji politycznej będącej zarazem plecami parlamentarnymi. Dokonuje się dziwnego rozróżnienia. A wszak powinno się zwracać swe oczy w zupełnie innym kierunku. W kierunku cnoty danej osoby. Myliłby się jednak ten, który myślałby o cnotach moralnych. Świat polityki nie jest (nie powinien być) teatrem. Liczą się tu tylko i wyłącznie cnoty polityczne. Dwie najważniejsze, z których wynikają kolejne. Miłość ojczyzny i poczucie (miłość) równości. To one warunkują wartość obywatela jako polityka.

Nigdzie nie jest powiedziane, że ktoś po studiach lepszym politykiem będzie. To tylko powszechne przekonanie. Jednak niezbyt naturalne. Upatrywałbym winy u XIX wiecznych myślicieli, głównie zaś u Johna Stuarta Milla i jego arystokracji wykształconych.

Jakże jednak, zapytać ktoś może, przecież człowiek taki może dla własnej korzyści działać.
Wykluczyć tego nie sposób, trzeba więc przeciwdziałać.
Karierę polityczną zaczynać powinno się od nieznaczących urzędów. Budować doświadczenie stopniowo. Truizm prawda?

Pora na coś nowego. No może nie tak nowego bo przecież stosowanego z pożytkiem przez stulecia w Republice weneckiej. LOSOWANIE. To ono jest przecież demokratyczne z natury.
Aby jednak elementów radykalnych nie dopuścić zbyt wysoko należy wprowadzić naprzemienny system głosowania i losowania. Powstawałby w ten sposób odpowiednio wykwalifikowana kadra wymieniająca się z czasem. Żeby nie było tak, że czeka się aż jakiś starszy już polityk odejdzie by wprowadzić na to miejsce kogoś zaufanego ze swoich. To tylko tworzy kliki, które zawdzięczają wszystkim kierownictwu partii.

Przytoczę tu całkiem stare, ale jakże silnie brzmiące słowa: ALL MEN ARE CREATED EQUAL.
I równe szanse w dostępie do władzy mieć powinni.

Amen.

9 Comments:

Blogger Staszek Krawczyk said...

Nie zgadzam się z samą ideą. All men are created equal, ale equal tylko in the essence of their manhood; niektórzy z nas (raczej zdecydowana większość) zwyczajnie się nie nadają do tego, żeby rządzić innymi. Różneśmy otrzymali talenty, a w dodatku nie wszyscy chyba tyle samo...

3:00 PM  
Blogger Piotr Podróżnik said...

A wyróżnić raczyłem co posiadać osoba do rządzenia powinna.

Equal nie co do natury ( bo przecież ja jestem blondynem a Ty czarny włos posiadasz)
A Equal co do praw i możliwości jakie państwo daje w tym i dostęp do władzy.

Ci co się nie nadają: czyż nie napisałem o przymusie stopniowej kariery i losowaniu? Czyż nie byłoby to sitko wystarczająco skuteczne? I zauważyć racz, że nie godzi to w zasadę równości. Szansę każdy ma. (Mieć powinien).

Chodzi o to, że niekoniecznie ten który ma więcej pieniędzy i jest bardziej wykształcony lepiej władzę sprawować będzie.

A przekonanie takie społecznie niewątpliwie jest.

5:08 AM  
Blogger Staszek Krawczyk said...

Equal nie co do natury? A w czym innym mogą być ludzie równi jak nie w swojej naturze? No, może powinienem był napisać precyzyjniej: "istota".

Państwo daje równe prawa, ale to oczywiste, że niektórzy mają większy potencjał, aby z nich skorzystać. Czy akurat wykształcenie — tego nie wiem. Ale na pewno są cechy, które predestynują ludzi do skutecznego sprawowania władzy. Etycznego, jak sądzę, także (chociaż tutaj o cechach osobowości mówić trudniej, prędzej może o doświadczeniach).

Komunizm też nie godził w zasadę równości — przepraszam, że to taki trochę demagogiczny przykład.

A od Aten jesteśmy więksi. :)

8:41 AM  
Blogger Wojtek said...

A wiesz, z czego może się brać takie przekonanie? Bo jeśli faktycznie założymy, że jesteśmy równi jako ludzie (Viva la revolucion!)to logiczne, że ten kto jest lepiej wykształcony czy bogatszy musiał do tego dojść - najpewniej dużym wysiłkiem i poświęceniem. A zatem posiada cechy, które zapewne czynią go lepszym kandydatem na polityka, a których zwykły pan Kowalski,który się jakoś specjalnie nie angażuje czy poświęca mieć nie ma i nie będzie. Ot,taka chłopska logika.

Ale punkt z miłością do ojczyzny wydaje się być wazny.

10:04 AM  
Blogger Staszek Krawczyk said...

"[...] najpewniej dużym wysiłkiem i poświęceniem" — czy aby na pewno?

11:27 AM  
Blogger Piotr Podróżnik said...

Mógł też dojść do bogactwa kosztem pracy innych.
Odziedziczyć itd.

To, że ktoś potrafi dużo zarobić na siebie nie znaczy, że będzie dobrym zarządcom. Często zdarza się, że taka osoba po prostu dalej zarabia na siebie pełniąc dany urząd.

Może też złamać zasadę równości i faworyzować takich jak on. Zamożniejszych.

Komunizm godził w zasadę równości bo faworyzował robotników i chłopów:) (formalnie). A praktycznie - członków partii.

A w Atenach demokracja bezpośrednia była.

1:17 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Po pierwsze gdyby wprowadzić rzeczywistą równość, zanikłaby wolność (np. wolność oddawania sobie wzajemnych przysług) Po drugie nie wszyscy politycy mają wyższe wykształcenie, anie też nie jest tak, że Ci co je mają "trwają" na swych stanowiskach dłużej. Po trzecie demokracja to tylko pewien ideał polityczny dotyczący sposobu wybierania władz, a rzeczywistość wygląda zawsze tak samo; czy to w monarchii czy w demokracji; istnieją centra nacisku; banki, firmy, agencje wywiadu, towarzystwa, organizacje religijne ekologiczne itd - i to one współtworzą elitę polityczną

8:09 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Na moim blogu umieściłem impresję dotyczącą Rewolucji Francuskiej. Zastanawiam się co zwolennicy równych szans, sądzą o tym wydarzeniu

pozdrawiam

8:22 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Znów zachęcam do wyrażenia opinii; tym razem na temat poszukiwań źródeł totalitaryzmu w demokratycznej wizji Rousseau

https://www.piotrnapierala.com

pozdrawiam

10:45 AM  

Prześlij komentarz

<< Home