Myślnik

Blog dla każdego i dla nikogo

Moje zdjęcie
Nazwa:
Lokalizacja: Poland

wtorek, lutego 13, 2007

Władza

Władza - to stosunek zachodzący między jednostkami lub grupami, w którym jedna ze stron tego stosunku ma możliwość w sposób trwały i uprawniony narzucania własnej woli drugiej stronie, nawet pomimo jej oporu, i ma środki zapewniające kontrolę tego postępowania; tak pojęte stosunki władzy występują w każdej grupie społecznej.

Tak wygląda encykolpedyczna (wikipedyczna?) definicja władzy. W przytoczonym powyżej zadaniu pada stwierdzenie, iż władza dotyczy KAŻDEJ grupy społecznej. Już Arytsotetes (Pozdrawiam!!:)) zauważył, że człowiek jest zwierzęciem politycznym (zoon politikon). Z natury człowiek prezeznaczony był albo do słuchania albo do mówienia.(Fryderyk: a co jeśli człowiek z natury powinien żyć w kolektywie?) Istnieją również tacy, którzy nie mówią ale i tacy którzy nie słuchają (np. ta część społeczeństwa polskiego która nie głosuje->nie mówi, znaczna część rządzących sprawia wrażenie, że nie słucha). Arystoteles wyznacza tu podziały społeczeństwa wynikajace z nautry i charakteru.

Niccolo Machiavelli w Księciu (Il principe) przeciąga władzę ze startosfery ideologicznej na grunt praktyczny. Opierając swoje wnioski na faktach i autentycznych posatciach Niccolo napisał jak człowiek postępuje, a nie jak powinien postępować. Etykę podporządkował władzy, czyniąc ją przez to płynną i zmieniająca swa konformację tak jak enzym -> w zależności od substratu. W dodatku legalizuje urzycie przemocy w służbie dobra (Paradoks?), w celu zostawienia odpowiedniego przykładu (Sokrates, kozioł ofiarny?). Dalej następuje opis idealnego władcy (Cezar Borgia) i sposobu władania XVI wiecznym państwem. Ważme są jeszcze dwie kwestie. Według Niccolo człowiek jest z gruntu zły i egozistyczny (podobnie myślał Adam Smith). Władza przestała być sztuką stała się tylko mechanizmem.

WIELKI MECHANIZM. To określenie jakie Jan Kott używa w Szekspirze współczesnym, na określenie losów ludzkich w historycznych dramatach Williama. WM polega na tym, iż człowiek wstępuje na WIELKIE SCHODY HISTORII przez morderstwo poprzedniego władcy. Każdy kolejny stopień jest następnym martwym człowiekiem. W końcu bohater (?) dochodzi tak wysoko, że musi upaść. (Fryderyk: spadnąć:)). Sztampowym przykładem niech będzie Ryszard III. WIELKI MECHANIZM (zgrubienia celowe) robi z ludzi szmaty i ścina im głowy.
Macbeth ukazuje z kolei wewnętrzny dramat jednostki w obliczu WIELKIEGO MECHANIZMU. Dlatego pomimo tego, że Macbeth jest zbrodniarzem, sympatia widza pozostaje przy nim. Tym razem jednak bohater (?) wybiera. Rozpoczyna wędrówkę ku upadkowi i jest tego upadku świadom (słowa po zabójstwie Duncana -> gdybym mógł cofnąć mój czyn). W tej świadomości tkwi największa tragedia, a nie jak w przypadku Rysia III w samym fakcie wstąpienia na WIELKIE SCHODY HISTORII.

Siła. To ona uzasadnia władzę. Tylko Bóg jest prawdziwie Wolny i tylko ON ma prawdziwą władzę ponieważ jest wszechmocny (omnipotens). Doskonale wie o tym Gustaw zwany Konradem (Fryderyk: trzeci Dziad:)), krzycząc do Stwórcy "Daj mi rząd dusz!" Postępując w głąb Wielkiej Improwizacj nasz wampirzy romantyk staje się coraz bardziej zachłanny, aż wreszcie rząda zrównania się z Bogiem.
O roli siły wiedział także Fryderyk Nietzsche, uczynił ją najwyższą wartością. Nietzsche wiedział, że argument siły jest zawsze ważniejszy niż argumenty dobra, prawdy i piękna. Dążąc ku sile stajemy się równi bogom, dlatego Bóg nie był już potrzebny. Bóg umarł (Gott ist todt), teraz jego miejsce miał zająć człowiek. Arystoteles pisał, że nawet ten który mówi musi tez słuchać ( złoty srodek, balnas itd). Nikt go już nie słuchał, człowiek zapomniał, że brak mu kompetencji by być Bogiem.

Kurtz. Hitler. Stalin. Robespierre. Budowali raj, stowrzyli piekło. Więc jednak dusza ludzka jest z natury (także) zła. Dlaczego mogli dokonać zniszczenia? Dzięki sile, która stworzyła ich władzę i która to władza siłę tą wzmocniła jeszcze. Władza i siła ida nierozerwalnie w parze. Jednakże człowiek jest zbyt słaby aby siłować się z siłą. Na szczycie odpowiedzialność jest zbyt wielka. Wystarczy nie tyle chwila słabości co nieuwagi by człowiek zauważył, że dawno już zaczął zbiegać ze szczytu. Kiedy uświadomi sobie, że rozpędza się coraz bardziej i że jedynym sposobe zatrzymania się jest własny upadek -> rozpędzi sie jak tylko może by jak najszybciej skończyć swój bieg. Bieg bez żadnych hamulców.

8 Comments:

Blogger zofija said...

Po twojej - już nich ci będzie - trafnej uwadze, że opisany przeze mnie bohater jest jedynym, który potrafił zatrzymać się w biegu - albo raczej zawrócić w biegu, zastanowiłam się dlaczego właściwie MÓGŁ to zrobić. Dlaczego był w stanie odwrócić się przeciwko temu co przez dziesięciolecia sam reprezentował?

Myślę, że nie wystarczy tu prosta odpowiedź padająca w filmie 'There is still good in you'. Myślę, że trzeba pójść głębiej, cofnąć się do pobudek, które popchnęły go na ścieżkę ciemności. Myślę, że ocaliła go Miłość.

Tego właśnie brakuje przytoczonym przez ciebie postaciom. Czy ktoś kiedyś kochał Hitlera albo Stalina? Czy staliby się tym czym się stali gdyby ktoś ich kochał?

4:00 AM  
Blogger Staszek said...

Myślę, że Kott i Girard znakomicie się dopełniają. ("Szekspir współczesny" już się czyta — jest duża szansa, że będę mógł Ci go przekazać w niedzielę).


"Dusza ludzka jest (z natury) także zła"? A czy nie jest raczej tak, że każdy znajdzie w duszy ludzkiej wszystko, czego szuka? I jeśli będzie szukał zła — to odnajdzie je bez problemu?

Być może dobro jest trudniejsze do znalezienia niż zło? Tylko dlaczego...?

5:14 AM  
Blogger Staszek said...

A propos Miłości. Oglądaliście "Pachnidło" (o Piotrze wiem, że oglądał)? Myślę, że to ciekawy przykład na poparcie zdania Zofii.

A jako katolik dołożę takie pytanie: czy jest możliwe odnalezienie miłości Bożej, jeżeli nigdy nie doświadczyło się miłości od drugiego człowieka?

5:16 AM  
Blogger Piotr Podróżnik said...

Dusza ludzka to niezgłębiona studnia.
Trudno mi orzec cokolwiek, ale pewnie jest tak, że znaleźć tam można istotę istnienia więc i zło także.
Piekło to brak Boga.
Zło to brak miłości?

Pieśń nad Pieśńiami buduje paralelny obraz miłości międzyludzkiej a uczucia na lini Bóg - człowiek.
Uważam, ze możliwe jest znalezienie miłości Bożej, bez przechodzenia przez etap ludzki.
Z drugiej strony zostalismy stworzeni na obraz i podobieństwo Boże, więc niewątpliwe miłość (idea miłości?) ułatwić może drogę do poznania miłości Bożej.

A może nie powinienem się na ten temat wypowiadać (brak kompetencji?)

2:24 PM  
Blogger Staszek said...

Myślę, że się zgadzam.

A kompetentni to my i tak będziemy dopiero po drugiej stronie. :)

12:11 AM  
Blogger Wojtek said...

Ufff...po pierwsze ostatnie trzy posty (Władza, Prawda, Jedność) są pod względem kontekstów absolutely devastating.

Odnośnie władzy czuję, że powinienem coś powiedzieć (cośtam pamiętam z filozofii myśli politycznej), ale nie czuję się na siłach - głównie czasowych.

Zło to brak dobra (Augustyn?).

Z mojego ogólnego obycia chrześcijańskiego wynika, że jednak droga do Boga prowadzi PRZEZ bliźniego (cokolwiek żeście uczynili jednemu z tych najmniejszych, mnieście uczynili; kochaj bliźniego swego jak siebie samego itd.).

Adam Smith zakładał, że człowiek jest z natury zły? Nie jestem pewien, ale wydaje mi się że to nie do końca tak było. Owszem, mówił, że człowiek postępuje zgodnie z własnym self-interest, więc można powiedzieć, że jest selfish, ale mówił też, że...a, zacytujmy ze źródła (Wealth of Nations): “How selfish soever man may be supposed, there are evidently some principles in his nature, which interest him in the fortunes of others, and render their happiness necessary to him, though he derives nothing from it, except the pleasure of seeing it. Of this kind is pity or compassion, the emotion we feel for the misery of others, when we either see it, or are made to conceive it in a very lively manner […] The greatest ruffian, the most hardened violator of the laws of society, is not altogether without it.” (Smith, 1759). Zanteresowanych odsyłam do mojego eseju^^:)

5:08 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Myślę, że Kott i Girard znakomicie się dopełniają. ("Szekspir współczesny" już się czyta — jest duża szansa, że będę mógł Ci go przekazać w niedzielę).

5:17 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Po twojej - już nich ci będzie - trafnej uwadze, że opisany przeze mnie bohater jest jedynym, który potrafił zatrzymać się w biegu - albo raczej zawrócić w biegu, zastanowiłam się dlaczego właściwie MÓGŁ to zrobić. Dlaczego był w stanie odwrócić się przeciwko temu co przez dziesięciolecia sam reprezentował?

Myślę, że nie wystarczy tu prosta odpowiedź padająca w filmie 'There is still good in you'. Myślę, że trzeba pójść głębiej, cofnąć się do pobudek, które popchnęły go na ścieżkę ciemności. Myślę, że ocaliła go Miłość.

Tego właśnie brakuje przytoczonym przez ciebie postaciom. Czy ktoś kiedyś kochał Hitlera albo Stalina? Czy staliby się tym czym się stali gdyby ktoś ich kochał?

4:00 AM

5:19 AM  

Prześlij komentarz

<< Home