Myślnik

Blog dla każdego i dla nikogo

Moje zdjęcie
Nazwa:
Lokalizacja: Poland

środa, stycznia 17, 2007

RODZYN

Dedykuję ten post profesorowi Kazimierzowi Ilskiemu, który ciągle wywołuje we mnie napięcie intelektualne.
Inspired by: prof. Kazimierz Ilski.

Jedząc serniczek serce ludzkie raduje się ( i radują się także zmysły), kiedy trafi się na rodzynek. Ten rodzynek jest jednym z największych i najsmaczniejszych na jakie trafiłem.

Zawsze uważałem, że w określeniu Syn Boży kryje się pewna nieścisłość. Bo nie chodzi o to aby Bóg miał syna i posyłał go nz Ziemię, ale o t aby Bóg STAŁ się człowiekiem. Taka też jest istota wiary chrześcijańskiej (czyż nie?). I tu zachodzi zgrzyt. A zgrzyta głośno i przeraźliwie. Spór o istotę Chrystusa zakończył się potępieniem Ariusza. Spór o istotę Ducha Świętego doprowadził do Schizmy Wschodniej. Coś jest na rzeczy.

Początek IV wieku po Chrystusie. Wiara nie jest jescze sprecyzowana. Niektórzy uznają tylko ewangelię wg św. Jana a inni coś innego. W 20 rocznice swojego panowania Konstantyn I zwany Wielkim zwołuje sobór w Nicei (20 maja 325), w celu ustalenia jednolitego wyznania wiary.
Uczestniczyło w nim (ponoć) ponad 300 biskupów. Radzili i radzili, az minęły dwa miesiące. I nic.
"Lekko poddenerwowany" Konstantyn wszedł odczytał przygotowane przez siebie(lub pomocnego biskupa) wyznanie wiary. Nikt oczywiście nie śmiał przeciwstawić się woli wszechwładnego i absolutnego władcy jakim był Konstantyn. I w ten sposób w wyznaniu wiary znalazła się taka oto wzmianka:
(...)I w jednego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, zrodzonego z Ojca, jednorodzonego, to jest z istoty Ojca, Boga z Boga, Światłość ze Światłości, Boga prawdziwego z Boga prawdziwego, zrodzonego, a nie uczynionego, współistotnego('homousjos') Ojcu,(...).
Pominę kwestię Syna Bożego i skupie się na kwesti współistotności (a mówiąc ścislej współsubsatncjonalności).
Już od dawna stanowi to punkt zapaly wśród teologów. Wystarczy wspomnieć Ariusza.
O co własciwie chodzi? Otóż skoro Chrystus został STWORZONY, a nie zrodzony znaczy to, że kiedyś nie istniał. A skoro kiedyś nie istniał, nie jest wieczny, skoro nie jest wieczny nie jest współistotny Ojcu. Powstaje też paradoks - Bóg stwarza siebie ponownie - co powoduje istnienie równoległe dwóch Absolutów.
Wsponieć należy także, że w Nowym testamencie znajdzie się cytaty potwierdzające zarówno współsubstancjonalnośc Ojca i Syna(np. fakt iż Jezus stwierdza, że jest jednością z Bogiem, Jan 17, 20), jak i teorię o wyłączności absolutu zarezerwowanej dla Ojca. (np. fakt iż Jezus nie wie co zamierza Bóg, Marek 13,32)

Ciekawe jak pojmował to św. tomasz z Akwinu pisząc o pierwszym poruszającym? jest to jedna z tych kwestii, które albo są niezrozumiałe dla człowieka, albo cała prawda zostanie odkryta dopiero po śmierci. Trzeba tylko trochę poczekać. Wtedy Wielki Sernik bedzie się składał z samych rodzynów.

11 Comments:

Blogger zofija said...

No, cóż jak sam piszesz tego się nie da zrozumieć, tak to już bywa z tajemnicami wiary. Jak to 3, skoro jeden Bóg? Jak to współistotny Bogu i człowiekowi jednocześnie? Nie ma to jak szukać odpowiedzi których nie da się znaleźć i nabierać apetytu na SERNIK PEŁEN RODZYNÓW.

PS
Genialna metafora pełni szczęścia swoją drogą, podziwiam ;)

10:32 AM  
Anonymous Anonimowy said...

"Blogoslawieni którzy nie zobaczyli ale uwierzyli!" W tym tkwi wg mnie istota wiary chrześcijańskiej. Wiara ma szczególne znaczenie w luteraniźmie, bo to dzięki niej można uzyskać zbawienie. Czlowiek tak naprawdę nie jest wstanie obiąc swym umyslem Boga mimo iż jest stworzony na jego obraz i podobieństwo. Jesteśmy jedynie malym trybikiem w wielkiej machinie boskiej.
Nawiązując do Konstantyna Wielkiego, wychodził on z zalożenia że dostąpił wyjątkowej łaski Bożej. Czul się w pewnien sposób patronem chrześcijaństwa, Królestwa Bozego na ziemi. Z ten pedestynacji (w duzej mierze w jego mniemaniu)powstało wspomniane przez Ciebie wyznanie wiary. Pytanie! Czy można ując sprawy boskie w ramy slowne? a jeśli tak czy czlowiekiem który tego dokonał byl cesarz Konstantyn?
Bóg na wieki pozostanie jeszcze w sferze niedomówień w ziemskiej wędrówce czlowieka.
Pozdrawiam

2:53 AM  
Blogger Staszek said...

Ten komentarz został usunięty przez autora.

7:20 AM  
Blogger Staszek said...

Zaraz, zaraz.

Chrystus został "ZRODZONY, a nie stworzony". A Ty piszesz, że został "STWORZONY, a nie zrodzony". Albo ja czegoś nie rozumiem, albo to jest jedno straszne pomieszanie. :-)

Jeśli zaś chodzi o zrodzenie, to ono nie musi być początkiem istnienia. (Swoją drogą płód, wcześniej zarodek, a jeszcze wcześniej blastocysta w narządach rozrodczych matki także rozwija się przed narodzeniem — chociaż analogia w pewnej chwili zawodzi, bo wyraźnym początkiem życia ludzkiego jest jednak akt poczęcia). Na tym opiera się całe przeciwstawienie z chrześcijańskiego wyznania wiary. Chrystus istniał zawsze, ale został zrodzony, wcielił się ("aby dać świadectwo prawdzie"), umarł (i tu jest chyba gorsza zagwozdka: jeśli był współistotny Bogu, to jakże mógł umrzeć? A może jednak *na ziemi* nie był współistotny Bogu? "Ogołocił samego siebie" — może też pozbawił się jakiejś części Boskiej istoty? W końcu credo nie mówi "zawsze współistotny"), zmartwychwstał, odtąd żyje i będzie żył aż do końca.

A co do tych cytatów, to zdaje się, że interpretacja jest taka, iż Jezus na czas swojego ziemskiego życia wyrzekł się chwały Bożej. Ale za fragment z Marka dzięki, bo on nasuwa na myśl jeszcze jedno ważne pytanie: czy Jezus wiedział Wszystko i był Wszystkiego pewien, kiedy umierał na krzyżu? Czy jednak miał chwilę zwątpienia ("Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił")?

7:22 AM  
Blogger Staszek said...

Aha, dziękuję także za "homousjos", bo nie wiedziałem, że tam jest pojęcie substancji (już wtedy straszliwie obciążone filozoficznie), a to rzeczywiście zmienia kilka rzeczy.

7:23 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Nie jestem pewien:

Panie docencie! Jakże Konstantyn miał wyjść z załozenia iż jest przekazicielem łaski bożej skoro chrzest przyjął na parę dni przed śmiercią?

Wydaje mi się iż postąpił chłodno i racjonalnie, potępiając arianizm (współistotny)!!, działał raczej ze świadomością nieograniczonej niczym władzy (dominat!!). Chciałem zaznaczyć w tym poście iż wyznanie wiary zostało stoworzone przez 1 człowieka, i na jego postulatach opiera się nasza wiara. Trochę trudno wiec konfrontować credo z biblią

Jesli chodzi o stworzenie Chrystusa, rzeczyiście jest zrodzony a nie uczyniony, ale trzeba wziac na uwagę jego cudowne poczęcie - nie pojawił się z nikąd wszak ( działanie Boga??).

Chrsytus istniał zawsze - zakładam, że dowodem są urywki w bibli świadczące o współistotności (trzeba znaleźć te przeczące). Czy fakt ogołocenia się z boskości jest poświadczony czy to teoria (cytaty needen!!)

9:58 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Konstantyn Wielki sympatyzował z chrześcijaństwem i uważał się za czlowieka "milego Bogu" od bitwy przy Moście Mulwijskim w 312 roku.Legenda głosi, iż przed bitwą Konstantyn miał sen, w którym objawił się mu płonący krzyż i napis "In hoc signo vinces" ("pod tym znakiem zwyciężysz"). Od tej pory cesarz bardzo silnie czul się związany z chrześcijaństwem (edykt mediolański 313 rok). Jestem pewnien że wszystkie swe dzialania podejmowal ze świadomoscią nieograniczonej wladzy, ale co za tym idzie i z przekonania. Osobiście uważasz że to dobrze że jeden czlowiek w dodatku w danej chwili bezpośrednio nie związany z Kościolem decydowal o jego sprawach? Rozumiem Twoją ogolną myśl. Pozdrawiam

12:49 PM  
Blogger Piotr Podróżnik said...

Dziękuję za inspirujące do dalszych komentarzy wypowiedzi o nieznajomy docencie.
Legendę o moście Mulijskim oczywiście znam, ale nie w tym rzecz.
Zakładam, że jest wytworem późniejszej ideologii chrzescijańskiej. (Ten sen! Cóż za zbieg okoliczności) być może to cyniczny wiek dwudziesty każe mi tak patrzec na niektóre sprawy -> ale być może była to tylko zagrywka polityczna (tyle chrzescijan w legionach..) (jakież to odemocjonowanie ludzi!!)
Właśnie ten szokujacy fakt iż Konstantyn ułożył Credo stanowi RODZYN historyczny (przepraszam za ten kolokwializm, ale jestem z bloku:)

1:08 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Powiedzialbym tak: masz dużo racji, ale musiało być coś na rzeczy! Faktem jest że na przelomie 312/313 r. zaobserwować mozemy zainteresowanie Konstantyna wiarą chrzescijańską. Z czego to tak naprawdę wynikalo tego pewnie nie dowiemy się nigdy. Nie jest to dla naszego tematu zbyt ważne. Wg mnie ważnym jest ze Konstantyn mieszal się w wewnetrzne sprawy Kościola, ale i to nie jest najważniejsze. Najistotniejsze jest czy cesarz trafnie ujął prawdy wiary chrześcijańskiej?

1:19 PM  
Blogger Piotr Podróżnik said...

Trafnie czy nie trafnie, jakoś się utrzymało przez te 1682 lata.
Ciekawi mnie tylko koncepcja Syna Bożego. Gdyby wtedy nazwano go Bogiem człowiekiem (uczłowieczonym, ucielesnionym?) nie odczuwałbym intelektualnego niepokoju.

1:49 PM  
Blogger Staszek said...

"Chrsytus istniał zawsze - zakładam, że dowodem są urywki w bibli świadczące o współistotności (trzeba znaleźć te przeczące). Czy fakt ogołocenia się z boskości jest poświadczony czy to teoria (cytaty needen!!)".

Oj, dowodów będzie trochę. Na przykład:

Na pewno hicior — początek Ewangelii św. jana.

Flp 2, 5-9 (tutaj także hint do wiecznego istnienia)

Hbr 1, 3-4 (choć tu zastanawiają słowa "odblask" i "odbicie"; ciekawe, jak brzmią po grecku)

Kol 1, 15-17 ("On jest przed wszystkim")

11:54 PM  

Prześlij komentarz

<< Home