Europa Walczy. Nie takie proste zwycięstwo.
Taki tytuł nosi najnowsza kniga Normana Davies'a. W opasłym tomisku Davies stara się opisać wszelkie możliwe aspekty II Wojny Światowej w Europie. Pisze więc o operacjach wojennych, o ludności cywilnej, o wielkiej i małej polityce, ale też o filmach o tematyce wojennej.
Co zawsze podobało mi się w książkach Davies'a to szerokie spektrum pojmowania danego tematu. Tym razem jest tak samo. autor nie koncentruje się tylko na działaniach zachodnich aliantów. Stara się opisać każdy skrawek Europy. Fajnie.
Fajna jest także reinterpretacja wydarzeń zapodana przez autora. Książka ta została napisana dla zachodnich odbiorców, którzy o froncie wschodnim nie mają zielonego pojęcia. I to widać. Davies próbuje zdemitologizować znaczenie aliantów zachodnich, które jest takie a nie inne np. dzięki Hollywood (N.D żali się w jednym miejscu, że Szeregowiec Ryan nie pokazuje ani jednego brytyjskiego żołnierza). Autor chciałby też by wydarzenia na wschodzie wreszcie zaistniały w masowej świadomości.
Oto co powinniśmy (głównie) zapamiętać z lektury:
- W. Churchill to arcyimperialista. (Zawziętość z jaką Davies powtarza słowo arcyimperialista wręcz uderza).
- Akcje aliantów do lądowania w Normandii, ograniczały się do drugorzędnych akcji wojskowych.
Zarówno akcje w Afryce jak i kampania we Włoszech nie podważały niemieckiego panowania w Europie.
- Alianci zachodni musieli walczyć tylko z 20%-25% sił Wermachtu.
- Główne starcie miało miejsce na froncie wschodnim. II Wojna Światowa w Europie to dla Davies'a pojedynek dwóch bandyckich reżimów: nazizmu i komunizmu.
- Tereny Lebensrasum'u jak i tereny ekspansji komunizmu pokrywały się. Musiało dojść do starcia. I to o te tereny toczono najcięższe walki. To na tych terenach zginęło najwięcej ludności cywilnej. To na tych terenach wojna przekroczyła wszelkie możliwe granice.
- Nazywanie ZSRR - Rosją to ogromne nadużycie. Prawie połowa czerwonoarmiejców nie była Rosjanami, podobnie jak ludność ZSRR tylko w połowie była Rosjanami.
- Sławomir Rawicz uciekł wraz z grupką innych jeńców z Syberii i w latach 1941/42 pokonał odległość 6500 km jaka dzieliła go od Kalkuty. Trasa wiodła przez pustynię Gobi, Tybet i Himalaje.
Co zawsze podobało mi się w książkach Davies'a to szerokie spektrum pojmowania danego tematu. Tym razem jest tak samo. autor nie koncentruje się tylko na działaniach zachodnich aliantów. Stara się opisać każdy skrawek Europy. Fajnie.
Fajna jest także reinterpretacja wydarzeń zapodana przez autora. Książka ta została napisana dla zachodnich odbiorców, którzy o froncie wschodnim nie mają zielonego pojęcia. I to widać. Davies próbuje zdemitologizować znaczenie aliantów zachodnich, które jest takie a nie inne np. dzięki Hollywood (N.D żali się w jednym miejscu, że Szeregowiec Ryan nie pokazuje ani jednego brytyjskiego żołnierza). Autor chciałby też by wydarzenia na wschodzie wreszcie zaistniały w masowej świadomości.
Oto co powinniśmy (głównie) zapamiętać z lektury:
- W. Churchill to arcyimperialista. (Zawziętość z jaką Davies powtarza słowo arcyimperialista wręcz uderza).
- Akcje aliantów do lądowania w Normandii, ograniczały się do drugorzędnych akcji wojskowych.
Zarówno akcje w Afryce jak i kampania we Włoszech nie podważały niemieckiego panowania w Europie.
- Alianci zachodni musieli walczyć tylko z 20%-25% sił Wermachtu.
- Główne starcie miało miejsce na froncie wschodnim. II Wojna Światowa w Europie to dla Davies'a pojedynek dwóch bandyckich reżimów: nazizmu i komunizmu.
- Tereny Lebensrasum'u jak i tereny ekspansji komunizmu pokrywały się. Musiało dojść do starcia. I to o te tereny toczono najcięższe walki. To na tych terenach zginęło najwięcej ludności cywilnej. To na tych terenach wojna przekroczyła wszelkie możliwe granice.
- Nazywanie ZSRR - Rosją to ogromne nadużycie. Prawie połowa czerwonoarmiejców nie była Rosjanami, podobnie jak ludność ZSRR tylko w połowie była Rosjanami.
- Sławomir Rawicz uciekł wraz z grupką innych jeńców z Syberii i w latach 1941/42 pokonał odległość 6500 km jaka dzieliła go od Kalkuty. Trasa wiodła przez pustynię Gobi, Tybet i Himalaje.
5 Comments:
Niestety za te wszystkie myślniki oprócz dwóch ostatnich znowu pewnie nazwą na tzw. zachodzie Daviesa polonofilem, odbierając mu jednocześnie obiektywizm. Mylenie Rosji z ZSRR to jak używanie słowa "ruski" w znaczeniu innym niż średniowieczne i nowożytne, z czym jak wiadomo prowadzę osobistą krucjatę ;) "- Sławomir Rawicz uciekł wraz z grupką innych jeńców z Syberii i w latach 1941/42 pokonał odległość 6500 km jaka dzieliła go od Kalkuty. Trasa wiodła przez pustynię Gobi, Tybet i Himalaje." Dlaczego o tym nikt filmu nie nakręci, tylko np. jak "biedny" Niemiec musiał uciekać z obozu na Syberii? (foch) :/
W wstępie napisał, że oskarżają go o brak obiektywizmu tylko dlatego, że masakra w Katyniu jest częściej wspominana niż lądowanie w Normandii:).
Wbrew pozorom o Polsce jest w tej książce relatywnie mało. (Wręcz tyci).
No właśnie czemu min. kultury czy inny prezydent nie zalobbują w Hollywood? No czemu?
Ok ale ...
"- Akcje aliantów do lądowania w Normandii, ograniczały się do drugorzędnych akcji wojskowych.
Zarówno akcje w Afryce jak i kampania we Włoszech nie podważały niemieckiego panowania w Europie.
- Alianci zachodni musieli walczyć tylko z 20%-25% sił Wermachtu."
Ok ... jeżeli traktuje się te fronty marginalnie, ale czy rzeczywiście były pozbawione wartości? Trzeba spojrzeć na to długofalowo - co miał dać front w Afryce? Przecież to nie była akcja czysto prestiżowa. Rommel raczej by się obraził na takie stwierdzenie - Ja wolę nie myśleć co by się stało gdyby Niemioszki połączyły się z Japońcami w Indiach i z frontem wschodnim na Kaukazie ... Kapitulacja w Tunezji DAK miała podobny wymiar co Stalingrad. Przynajmniej liczbowo. Bitwę na łuku kurskim przegrali też między innymi dlatego, że w ostatnim momencie przerzucili część jednostek pancernych na front włoski.
Zmierzam do tego, że niewątpliwie akcje we Włoszech i Normandii zmuszały do rozczłonkowania sił niemieckich, dzięki którym wojna na wschodzie mogłaby potrwać o wiele dłużej, a kto wie, może w następstwie Stalin by podpisał separatystyczny pokój ;O
Już nie mówiąc o kuszącej wizji japońskiej napaści na ZSRR, której nie mogli odkładać w nieskończoność.
Tej!
W porównaniu z frontem wschodnim to były drugorzędne akcje.
Oczywiście, że alianci zachodni wiązali część sił, które przydałyby się gdzie indziej. Włochy to był ważny sojusznik. Ale same Niemcy jeszcze się bez tego trzymały.
A pod Kurskiem to niemiaszki przegrały nie tylko dlatego. Radzieckie wojska miały przewagę w uzbrojeniu. I taktykę zasypywania wolniejszych czołgów niemieckich deszczem pocisków przeciwczołgowych.
A Stalin też się obawiał, że mu Niemcy za szybko skapitulują i podpiszą oddzielny pokój. Dlatego dokonał dziwnego manewru i stojąc pod Warszawą skręcił nagle na południe.
Myślisz, że mieli szansę się połączyć z Japończykami?
No ja myślę, że mieli - a na pewno Japońce snuły takie wizje ( fakt, że wizji mieli dużo ) :)Z tego co wyczytałem było całkiem blisko do zaatakowania Indii i połączenia się z Niemcami na południu, przez bliski wschód.
A jeżeli chodzi o kursk to owszem - dlatego napisałem "między innymi" ;)
jeszcze była kwestia wywiadu, który dokładnie oznaczył datę ataku Niemioszków.
Prześlij komentarz
<< Home