Prawda
Inspired by: Docent:)
Dziś byłem na przedstawieniu Prosze się rozejść na inspirowanej poezją znanego skądinąd Stanisława Barańczaka. Fabuła dąży niezmordowanie do odkrycia prawdy (czasem nawet szokujacej) o bohaterach dramatu. Ociupinka popkultury: czy dociekanie prawdy nie snaowi największej przyjemności w krymianłach? Czy nie czekamy z niecierpliwością aż w genialny sposób Sherlock czy inny Hercules odsłoni wreszcie przed czytelnikiem Prawdę?
Platon zaliczył Prawdę do jednej z trzech absolutnych Idei. Niezmiennych punktów odniesienia. Wszyscy chyba pamiętamy dialog niewolników widzących tylko cienie Prawdy. Co zobaczyliby gdyby wgramolili się do wyjścia? Nie odpowiem na to pytanie, bo odpowiedź zna tylko Bóg. Mam tylko nadzieję, że gdyby ci nieszczęsni niewolnicy wyszli na powierzchnię nie znalezliby się w przestrzeni obozu masowej zagłady.
Nie byłbym sobą gdybym nie zaczął od Arystotelesa. Amicus Plato, sed magis amica veritas
(Cyceron). Swą przyjaciółóką uczynił Prawdę właśnie Arystoteles i właśnie ten wielki badacz próbował Ją zdefiniować. Określił ją bardzo ogółnym stwierdzeniem: Prawdą jest to co Jest (np. Kot jest czarny tylko wtedy gdy jest czarny). Grecy mieli trochę inne rozumienie słowa prawda. Nasze opiera się na łacińskim veritas. Po grecku prawda to alethei. Co ciekawe jet to zaprzeczenie! Pochodzi od słowa letho z przedrostkiem zaprzeczającym a . Letho oznacza ukrycie. Prawda więc odkrywa to co zostało zasłoniete przed nami. Pozawala usłyszeć muzykę bogów. Pożuce jednak opis Prawdy jako pojęcia lingwistycznego bo doprowadziło by mnie to do zakleszczenia się w paradoksie kłamcy.
Nie ma abstrakcyjnej prawdy jest tylko konkretna jak mawiał pragmatyczny Włodzimierz Lenin. Mylił się jednak. Za św. Augustynem powtórzę Idea ta istnieje gdzieś w nierealnej przestrzeni naszych dusz i umysłów. Pewnikiem można jej cząstki znaleźć także we wszelkim stworzeniu Bożym. W Silmarilionie Tolkiena bogowie stowrzyli muzykę emanujacą z każdej części świata ( szum morza!) tylko, że ludzie nie potrafią jej usłyszeć. Mogą jedynie podążać za elfami (ideami?) które tą muzykę słyszą. Prawda jako, że jest stała, niezmienna i ciagle ta sama a więc wieczna może zostać utożsamiona z Bogiem, Absolutem, Bytem Ostatecznym. Jak napisałem powyzej cząstki tej prawdy są i w duszy ludzkiej. Poznając człowieka poznajemy prawdę (ale tylko częściową, do poznania istoty Boga nie doprowadzi nas ta droga!).
Poznanie całkowitej prawdy nie jest możliwe przy pomocy naszych środków poznawczych ->zmysłów i rozumu. Ze źródła prawdy można pić tylko małymi garściami. Za zachłanność picie płaci się najwyższą cenę. Patrząc w Słońce nie możemy dostrzec całości ( i istoty słońca) ponieważ za bardzo nas razi i powoduje ból oczu. Mądrość ludowa mówi, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła (wersja anglo-saska: ciekawość zabiła kota). Czymże jest ciekawość jeśli nie naturalna potrzebą człowieka do odkrywania Prawdy? Do dlatego niewielu ma obiekcje wobec wydawania ogromnych sum pieniedzy na poznawianie otaczającego nas świata ( podróże kosmiczne!), czy nas samych (inzynieria genetyczna!).
To, że nie można poznać całej Prawdy nie znaczy, że jej nie ma! Już Horacy użalał się, że najgorsze są pozory Prawdy, które prowadzą do jej przeciwieństa do kłamstwa. Monteskiusz zwatpił w istnienie jedeynej niezmiennej prawdy. Nietzsche zaś całkowicie zaprzeczył istnienu jakiejkolwiek prawdy. Wchodzimy w epokę relatywizmu. W spadanie we szystkich kierunakch jednoczesnie, w epoke bez punktów zaczepienia bez Idei. Niedobrze się stało. Niepweność sensu istnienia, niepweność istnienia wogóle doprowadziła do zakwiestionowania istnienia Prawdy. Nie obalono jej jednak. Stworzono iluzję istnienia wielu równorzędnych i równoległych do siebie prawd, uniemozliwiając przebicie się tej Jedynej Prawdzie. Teraz może zostac potraktowana jako mniej znacząca. Jako półprawda. Wierzę jednak, że jest ona wystarczająco silna aby uprzytomnić człowieka. Własnie. Mam jeszcze Wiarę i Nadzieję. I uważam, że podążając ich droga zbliżam sie do Prawdy.
Dziś byłem na przedstawieniu Prosze się rozejść na inspirowanej poezją znanego skądinąd Stanisława Barańczaka. Fabuła dąży niezmordowanie do odkrycia prawdy (czasem nawet szokujacej) o bohaterach dramatu. Ociupinka popkultury: czy dociekanie prawdy nie snaowi największej przyjemności w krymianłach? Czy nie czekamy z niecierpliwością aż w genialny sposób Sherlock czy inny Hercules odsłoni wreszcie przed czytelnikiem Prawdę?
Platon zaliczył Prawdę do jednej z trzech absolutnych Idei. Niezmiennych punktów odniesienia. Wszyscy chyba pamiętamy dialog niewolników widzących tylko cienie Prawdy. Co zobaczyliby gdyby wgramolili się do wyjścia? Nie odpowiem na to pytanie, bo odpowiedź zna tylko Bóg. Mam tylko nadzieję, że gdyby ci nieszczęsni niewolnicy wyszli na powierzchnię nie znalezliby się w przestrzeni obozu masowej zagłady.
Nie byłbym sobą gdybym nie zaczął od Arystotelesa. Amicus Plato, sed magis amica veritas
(Cyceron). Swą przyjaciółóką uczynił Prawdę właśnie Arystoteles i właśnie ten wielki badacz próbował Ją zdefiniować. Określił ją bardzo ogółnym stwierdzeniem: Prawdą jest to co Jest (np. Kot jest czarny tylko wtedy gdy jest czarny). Grecy mieli trochę inne rozumienie słowa prawda. Nasze opiera się na łacińskim veritas. Po grecku prawda to alethei. Co ciekawe jet to zaprzeczenie! Pochodzi od słowa letho z przedrostkiem zaprzeczającym a . Letho oznacza ukrycie. Prawda więc odkrywa to co zostało zasłoniete przed nami. Pozawala usłyszeć muzykę bogów. Pożuce jednak opis Prawdy jako pojęcia lingwistycznego bo doprowadziło by mnie to do zakleszczenia się w paradoksie kłamcy.
Nie ma abstrakcyjnej prawdy jest tylko konkretna jak mawiał pragmatyczny Włodzimierz Lenin. Mylił się jednak. Za św. Augustynem powtórzę Idea ta istnieje gdzieś w nierealnej przestrzeni naszych dusz i umysłów. Pewnikiem można jej cząstki znaleźć także we wszelkim stworzeniu Bożym. W Silmarilionie Tolkiena bogowie stowrzyli muzykę emanujacą z każdej części świata ( szum morza!) tylko, że ludzie nie potrafią jej usłyszeć. Mogą jedynie podążać za elfami (ideami?) które tą muzykę słyszą. Prawda jako, że jest stała, niezmienna i ciagle ta sama a więc wieczna może zostać utożsamiona z Bogiem, Absolutem, Bytem Ostatecznym. Jak napisałem powyzej cząstki tej prawdy są i w duszy ludzkiej. Poznając człowieka poznajemy prawdę (ale tylko częściową, do poznania istoty Boga nie doprowadzi nas ta droga!).
Poznanie całkowitej prawdy nie jest możliwe przy pomocy naszych środków poznawczych ->zmysłów i rozumu. Ze źródła prawdy można pić tylko małymi garściami. Za zachłanność picie płaci się najwyższą cenę. Patrząc w Słońce nie możemy dostrzec całości ( i istoty słońca) ponieważ za bardzo nas razi i powoduje ból oczu. Mądrość ludowa mówi, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła (wersja anglo-saska: ciekawość zabiła kota). Czymże jest ciekawość jeśli nie naturalna potrzebą człowieka do odkrywania Prawdy? Do dlatego niewielu ma obiekcje wobec wydawania ogromnych sum pieniedzy na poznawianie otaczającego nas świata ( podróże kosmiczne!), czy nas samych (inzynieria genetyczna!).
To, że nie można poznać całej Prawdy nie znaczy, że jej nie ma! Już Horacy użalał się, że najgorsze są pozory Prawdy, które prowadzą do jej przeciwieństa do kłamstwa. Monteskiusz zwatpił w istnienie jedeynej niezmiennej prawdy. Nietzsche zaś całkowicie zaprzeczył istnienu jakiejkolwiek prawdy. Wchodzimy w epokę relatywizmu. W spadanie we szystkich kierunakch jednoczesnie, w epoke bez punktów zaczepienia bez Idei. Niedobrze się stało. Niepweność sensu istnienia, niepweność istnienia wogóle doprowadziła do zakwiestionowania istnienia Prawdy. Nie obalono jej jednak. Stworzono iluzję istnienia wielu równorzędnych i równoległych do siebie prawd, uniemozliwiając przebicie się tej Jedynej Prawdzie. Teraz może zostac potraktowana jako mniej znacząca. Jako półprawda. Wierzę jednak, że jest ona wystarczająco silna aby uprzytomnić człowieka. Własnie. Mam jeszcze Wiarę i Nadzieję. I uważam, że podążając ich droga zbliżam sie do Prawdy.