Myślnik

Blog dla każdego i dla nikogo

Moje zdjęcie
Nazwa:
Lokalizacja: Poland

środa, lutego 18, 2009

Kobiety i logika

It's queer how out of touch with truth women are.
- J. Conrad, Jądro Ciemności.

Mówisz Lenin, myślisz partia.
Mówisz partia, myślisz Lenin.
Wódka - ułatwiamy myślenie.
- Anonimowy żart.

Prosty przykład. Walentynkowe święto zakochanych par. Kobieta oczywiście rozumie komercyjny i sztuczny wymiar tych "świąt". Mówi o tym swojemu towarzyszowi. To przecież logiczne. Skoro się kochają mogą mieć walentynki każdego dnia w roku. A ta komercyjna maszynka chce wyssać z nas kasę. Ba! Doda jeszcze, że wcale nie chce dostać żadnego prezentu.
Jeśli facet ma wystarczająco oleju w głowie to w tym momencie przestanie słuchać co jego Luba do niego mówi. Przecież wie, że Kobieta chce czegoś przeciwnego. Chce dostać róże i czekoladowe serduszko właśnie czternastego lutego. Chce iść do teatru albo kina (najlepiej na komedię romantyczną albo na Krwawe Walentynki 3D). Chce, żeby jej facet coś zrobił właśnie tego dnia.
Ale tego nie powie.

Zamiast zastanawiać się co Kobieta mówi, faceci powinni bardziej skoncentrować się na tym co Ona czuje.

Proponuję wódkę. Dwa strzały proszę.

poniedziałek, lutego 16, 2009

Przyczynek do polityki historycznej. Filmy.

Pracę historyka, nawet tę najlepszą, przeczytają setki tysięcy. Film obejrzą miliony.
- N. Davies Europa walczy. Nie takie proste zwycięstwo.

Ostatnio filmy o tematyce wojennej przezywają coś na kształt odrodzenia. Hollywood serwuje nam trzy nowe pozycje. Mowa tu o Oporze, Walkirii i Bękartach wojny. Trzecią pozycję reżyserowaną przez znanego skądinąd Tarantino jako zabawę konwencją filmów wojennych odrzucę w poniższych rozważaniach. No i nie widziałem jeszcze Bękartów. Zapowiedź średnia, zobaczymy co przyniesie cały film.

Zarówno Opór jak i Walkiria traktuje o... no właśnie... o oporze przeciwko nazizmowi. Opór opowiada historię trzech żydowskich braci, których partyzancki oddział stanowił ochronę dla około tysiąca Żydów ukrywających się po lasach. Drugi opowiada o zamachu na Fuhrera w Wilczym Szańcu w 1944 roku. Oba filmy prezentują się nieźle pod względem wizualiów. Opór serwuje niezłe ujęcia białoruskich lasów i bagien, a Walkiria z detalami pokazuje miejsca urzędowania ludzi sterujących III Rzeszą. Ścieżka dźwiękowa też niczego sobie, chociaż mroczno-rycerzowe motywy w Walkirii przypominają, że to hollywoodzki thriller.

Oba filmy stanowią pomniczko-kapliczkę zbudowaną z klatek filmowych. Przedstawienie bohaterów na dialektycznej zasadzie "my - dobro", "oni - zło" obdziera ich z człowieczeństwa i tworzy z nich jedynie chochoły. Chociaż Opór, przedstawiając parę moralnie niejednoznacznych sytuacji wypada nieco lepiej. Mimo wszystko jednak potencjał na tym polu został zmarnowany.

No to hop:

Wkurza mnie strasznie fakt, że Graf von Stauffenberg - zamachowiec, zostaje przedstawiony niemal jak kryształ. To był po prostu kolejny z wielu nazistów. Po prostu uważał, że śmierć Hitlera będzie dla Rzeszy lepsza niż czekanie, aż alianci zdemolują jego kraj. Kierował się niemiecką racją stanu. Proste. Gdzieś miał Żydów i Polaków, których uważał za motłoch i siłę roboczą. A Rzeszę chciał ratować tylko przed aliantami zachodnimi. Wojnę na wschodzie chciał toczyć w dalszym ciągu. Wszelkie ziemie zdobyte na Polsce (Wielkopolska, Pomorze, Śląsk), Sudetenland i Austrię chciał zachować dla Niemiec. Oczywiście w w wyniku pertraktacji z aliantami. Racja stanu. Fakt, że filmowy zamachowiec mówi o ratunku dla Europy, a nie Rzeszy stanowi wielkie nieporozumienie. Tak samo, jak otwierająca scena, która jednoznacznie interpretuje dość skomplikowane poglądy Grafa von Stauffenberga (Obozy - nie, siła robocza - tak).
Druga strona medalu to niezwykła odwaga jaką wykazał się Stauffenberg, pozbawiony prawej, dwóch palców lewej ręki i oka, wnosząc ładunek wybuchowy do Wilczego Szańca na naradę wojenną. Tylko solidny dębowy stół stanął na przeszkodzie. Stauffenberg to jeden z niemieckich świeckich świętych i bohaterów narodowych. Walkiria stanowi kolejną cegiełkę (po np. Sophie Scholl. Ostatnie dni) do wybielania Niemców z winy, której tysiąc lat nie miało zmyć.

W przypadku Oporu mamy do czynienia z Żydowskim partyzantem. Daniel Craig grający jednego z braci i przywódcę leśnego miasteczka, nieprzypadkowo kojarzy się z Bondem. Tewje Bielski kreowany jest w filmie na coś pomiędzy agentem jej królewskiej mości a nowym Mojżeszem (vide scena przechodzenia przez mokradła). Sam film stara się oddać atmosferę (nie chciałbym użyć tutaj słowa realia) życia w lesie i walki partyzanckiej. Fajnie, że realizatorzy starali się oddać charakter Bielskiego. To, że rządził obozem żelazną ręką znajduje jakieś echa w samym filmie. Fajnie też, że aktorzy używają innego języka niż tylko angielski. Rosyjskie wstawki bardzo wkurzały siedzących obok mnie w kinie Amerykanów, którzy nie rozumieli ani w ząb o co chodzi. (Dialogów po rosyjsku, jest dość sporo). Bohaterowie oczywiście nie mówią po białorusku, polsku czy jidisz tylko po angielsku (ale, z twardym rosyjskim akcentem). Jest też mały polski akcent.

Co mnie natomiast wkurza to mnóstwo pomniejszych zakłamań. Bohater, stworzony na amerykańską modłę, musi mieć przecież tylko jedną ukochaną kobietę, z którą na dodatek później ożeni. Fakt, że Tewje miał w obozie prywatny haremik pominięto. Pominięto również, tak dotkliwy dla Polaków, wątek rzezi w Nalibokach. Rzezi tej dokonał odział radzieckich partyzantów, do których należeli też Żydzi walczący dla Bielskich. Możliwe też, że sami bracia brali udział w tej masakrze.

Na koniec zawołam, jak ten który woła na pustyni. Dlaczego zarówno Niemcy jak i Żydzi mają swoje wpływy (daleki jestem jednak od wszelkich teorii spiskowych) w Hollywood, a Polacy nie?
Ciągle czekam na porządny film o Powstaniu Warszawskim. Wydaje się, że współpraca z fabryką snów to jedyne sensowne rozwiązanie.

PS. Cieszy mnie, że w Polsce powstają takie produkcje jak Czas honoru, Popiełuszko czy Generał Nil. (I to, że ich poziom wzrasta. Wiąże duże nadzieje zwłaszcza z Nilem.) Wydaje się jednak, że tylko przez Hollywood można trafić do szerszej, nie tylko polskiej publiczności.

niedziela, lutego 15, 2009

Władcy tego świata

Jeśli myślisz, ze jesteś panem wszelkiego stworzenia. Mylisz się. Jesteś tylko jednym gatunkiem. Jest nas sześć i pół miliarda. Owadów są sekstyliony. Jednak to nie my, ani owady, ani nawet delfiny nie są władcami tego świata.

Możesz je gotować przez dwie godziny.
Możesz je trzymać w temperaturze bliskiej zera absolutnego.
Możesz pozbawić je wody na sto lat.
Możesz wywrzeć na nie ciśnienie sześciu tysięcy atmosfer.
Możesz, jeśli masz fundusze, bądź jesteś prezydentem USA, zrzucić na nie bombę atomową. Albo nawet kilka.
Możesz je wysłać w przestrzeń kosmiczną.
Możesz zrobić im to wszystko po kolei.

I poproszą o jeszcze.

Przedstawiam państwu:


NIESPORCZAKI!
(Tardigrada sp.)


wtorek, lutego 10, 2009

Europa Walczy. Nie takie proste zwycięstwo.

Taki tytuł nosi najnowsza kniga Normana Davies'a. W opasłym tomisku Davies stara się opisać wszelkie możliwe aspekty II Wojny Światowej w Europie. Pisze więc o operacjach wojennych, o ludności cywilnej, o wielkiej i małej polityce, ale też o filmach o tematyce wojennej.
Co zawsze podobało mi się w książkach Davies'a to szerokie spektrum pojmowania danego tematu. Tym razem jest tak samo. autor nie koncentruje się tylko na działaniach zachodnich aliantów. Stara się opisać każdy skrawek Europy. Fajnie.
Fajna jest także reinterpretacja wydarzeń zapodana przez autora. Książka ta została napisana dla zachodnich odbiorców, którzy o froncie wschodnim nie mają zielonego pojęcia. I to widać. Davies próbuje zdemitologizować znaczenie aliantów zachodnich, które jest takie a nie inne np. dzięki Hollywood (N.D żali się w jednym miejscu, że Szeregowiec Ryan nie pokazuje ani jednego brytyjskiego żołnierza). Autor chciałby też by wydarzenia na wschodzie wreszcie zaistniały w masowej świadomości.

Oto co powinniśmy (głównie) zapamiętać z lektury:

- W. Churchill to arcyimperialista. (Zawziętość z jaką Davies powtarza słowo arcyimperialista wręcz uderza).
- Akcje aliantów do lądowania w Normandii, ograniczały się do drugorzędnych akcji wojskowych.
Zarówno akcje w Afryce jak i kampania we Włoszech nie podważały niemieckiego panowania w Europie.
- Alianci zachodni musieli walczyć tylko z 20%-25% sił Wermachtu.
- Główne starcie miało miejsce na froncie wschodnim. II Wojna Światowa w Europie to dla Davies'a pojedynek dwóch bandyckich reżimów: nazizmu i komunizmu.
- Tereny Lebensrasum'u jak i tereny ekspansji komunizmu pokrywały się. Musiało dojść do starcia. I to o te tereny toczono najcięższe walki. To na tych terenach zginęło najwięcej ludności cywilnej. To na tych terenach wojna przekroczyła wszelkie możliwe granice.
- Nazywanie ZSRR - Rosją to ogromne nadużycie. Prawie połowa czerwonoarmiejców nie była Rosjanami, podobnie jak ludność ZSRR tylko w połowie była Rosjanami.
- Sławomir Rawicz uciekł wraz z grupką innych jeńców z Syberii i w latach 1941/42 pokonał odległość 6500 km jaka dzieliła go od Kalkuty. Trasa wiodła przez pustynię Gobi, Tybet i Himalaje.

Blog Reaktywacja

W związku z przerwą w erasmusowaniu i tymczasowym zawieszeniu erasmusobloga uroczyście ogłaszam reaktywację Myślnika.

Nie mogę sobie pozwolić na tymczasową przerwę w pisaniu, bo rozleniwię się do końca!