O muzyce sakralnej
Pierwszy post do Wojciecha.
Bracie.
Zażenowany byłes swego czasu poziomem muzyki sakralnej wykonywanej w jednym z poznańskich kościołów.
Pierwej zwrócić uwagę należy na społeczny obiór muzyki sakralnej. Wszakże kościół otwarty dla wszyskich jest. Gusta różnią się między sobą, czasem skrajnie, jak zapewne wiesz. Jak rozwiązać ten problem?
Można stworzyć specyficzny rodzaj muzyki wykonywany tylko w kosciele i tylko z nim kojarzony. Tak aby człowiek nie mając wyboru (do dopasowania muzyki do swych upodobań)przyjął to co jest dane odgórnie.
Ale jaka powinna być ta muzyka? Pewnikiem w Twym umyśle pojawiła się już odpowiedź.
Wyciagam tedy ręce i mówię stanowczo stop. Zatrzymaj się i rozważ. Zamyśl się.
Zamyślenie się i wejście w głąb duszy jest kluczowe.
Czy nie po to uczęszczamy do kościoła by podreperować naszą duchowość? By choc przez godzinę kontemplować tajemnice Zbawienia?
Muzyka sakralna jest elementem składowym Mszy świętej, i Mszy powinna być służebna. Muzyka nie może wybić się i stanowić większości ( i nie chodz mi tu tylko oc zas ale i o formę).
Msza święta jest momentem zadumy. Muzyka sakralna powinna więc ułatwić zadumę i ją wspomagać.
Nie można dopuścić do grania muzyki, która by zagłuszała ( a przypuszczam, że w większości przypadków tak właśnie się dzieje). Choć możliwe jest iż cisza najlepiej sprzyja zadumie to muzyka może ją (zamdumę, nie ciszę) pogłębić.
Tyle w kwestii formy.
Refleksja. Aktywne (umysłowo przecież_ uczestnictwo we Mszy to cel. Treść wykonywanych utworów powinna skłaniać do refleksji, przybliżyć tematykę Pisma Świętego i ułatwić przeżywanie Mszy (i pośrednio, życia Jezusa Mesjasza).
Tyle w kwestii treści.
Bracie wyzbądź się zapalczywości. Staraj lepiej znaleźć lub stworzyć muzykę sakralną, która to poruszałaby serca i umysły nasze zarówno formą jak i treścią. A może potrzebne jest natchnienie?
Módlmy się więc i o natchnienie!
W imię Pańskie Amen.
Bracie.
Zażenowany byłes swego czasu poziomem muzyki sakralnej wykonywanej w jednym z poznańskich kościołów.
Pierwej zwrócić uwagę należy na społeczny obiór muzyki sakralnej. Wszakże kościół otwarty dla wszyskich jest. Gusta różnią się między sobą, czasem skrajnie, jak zapewne wiesz. Jak rozwiązać ten problem?
Można stworzyć specyficzny rodzaj muzyki wykonywany tylko w kosciele i tylko z nim kojarzony. Tak aby człowiek nie mając wyboru (do dopasowania muzyki do swych upodobań)przyjął to co jest dane odgórnie.
Ale jaka powinna być ta muzyka? Pewnikiem w Twym umyśle pojawiła się już odpowiedź.
Wyciagam tedy ręce i mówię stanowczo stop. Zatrzymaj się i rozważ. Zamyśl się.
Zamyślenie się i wejście w głąb duszy jest kluczowe.
Czy nie po to uczęszczamy do kościoła by podreperować naszą duchowość? By choc przez godzinę kontemplować tajemnice Zbawienia?
Muzyka sakralna jest elementem składowym Mszy świętej, i Mszy powinna być służebna. Muzyka nie może wybić się i stanowić większości ( i nie chodz mi tu tylko oc zas ale i o formę).
Msza święta jest momentem zadumy. Muzyka sakralna powinna więc ułatwić zadumę i ją wspomagać.
Nie można dopuścić do grania muzyki, która by zagłuszała ( a przypuszczam, że w większości przypadków tak właśnie się dzieje). Choć możliwe jest iż cisza najlepiej sprzyja zadumie to muzyka może ją (zamdumę, nie ciszę) pogłębić.
Tyle w kwestii formy.
Refleksja. Aktywne (umysłowo przecież_ uczestnictwo we Mszy to cel. Treść wykonywanych utworów powinna skłaniać do refleksji, przybliżyć tematykę Pisma Świętego i ułatwić przeżywanie Mszy (i pośrednio, życia Jezusa Mesjasza).
Tyle w kwestii treści.
Bracie wyzbądź się zapalczywości. Staraj lepiej znaleźć lub stworzyć muzykę sakralną, która to poruszałaby serca i umysły nasze zarówno formą jak i treścią. A może potrzebne jest natchnienie?
Módlmy się więc i o natchnienie!
W imię Pańskie Amen.